Gdula: Zatruta przyjaźń

[2007-03-04 19:41:01]

Radosław Sikorski wie, jak zadbać o swój wizerunek. Jest młody, ale już wpływowy, jest uśmiechnięty, ale nie brak mu powagi, kiedy trzeba. Uchodzi za kompetentnego i niezależnego, a jednocześnie unosi się wokół niego aura osoby, która z doradcami prezydenta najpotężniejszego mocarstwa na świecie zjadła beczkę soli. Nie dziwi zatem, że jego odejście z rządu spotkało się z powszechnym ubolewaniem. Na tle Leppera i Giertycha Sikorski świecił w rządzie jak perła w koronie. Za wizerunkiem światowca kryje się jednak jeden z najbardziej antydemokratycznych polityków ostatnich lat.

Wojna bez dyskusji

Znacząca była rola Sikorskiego w sprawie zaangażowania Polski w wojnę w Afganistanie. Zazwyczaj gdy demokratyczny kraj wysyła żołnierzy na wojnę to toczy się ożywiona debata wokół celowości takiego posunięcia. U nas jednak decyzja o wysłaniu wojska na wojnę nie wymagała dyskusji. Trzeba było o niej tylko odpowiednio poinformować. Zadania tego podjął się minister Sikorski, który zręcznie sączył informacje przy użyciu socjotechnicznych metod.

Najpierw dowiedzieliśmy się, że żołnierze do Afganistanu jechać muszą, bo takie zobowiązanie złożył poprzedni rząd, ale pojedzie tam tylko 700 żołnierzy, którzy będą ochraniać bazy i nie będą brali udziału w walkach. Potem poinformowano, że może pojawić się konieczność użycia polskich oddziałów w wyjątkowych sytuacjach. Następnie ogłoszono, że polski kontyngent liczyć będzie 1000 żołnierzy. Dopiero wtedy minister mógł powiedzieć całą prawdę, która jeszcze kilka miesięcy wcześniej byłaby piorunująca: "Misja w Afganistanie będzie prawdopodobnie najbardziej wymagającym zadaniem dla polskiej armii od czasów szturmu Berlina w 1945 r.".

Minister Sikorski twórczo rozwinął metodę zapoczątkowaną przez jego poprzedników, która polega wyłącznie na informowaniu ludzi o decyzjach rządu i przekonywaniu ich, że poziom zaangażowania militarnego zależy od jakichś mechanizmów niezależnych od decyzji rządu suwerennego państwa. Pewnie dlatego, że Polacy generalnie są przeciw wysyłaniu wojsk ich kraju na zagraniczne misje bojowe, rządzący wspierani przez dominujące media tworzą atmosferę zgody na wypełnianie jakichś mitycznych zobowiązań. Zamiast ważenia racji, charakterystycznego dla demokratycznej debaty, mamy powtarzane jak zaklęcia frazy o polskiej racji stanu i dotrzymywaniu zobowiązań. Każdy kto chciałby zacząć dyskusję, jest od razu naznaczony jako przeciwnik polskich interesów i zwolennik niedotrzymywania obietnic.

Uniwersytet bez dyskusji

Niedawno minister Sikorski zapragnął przenieść tę atmosferę w mury Uniwersytetu. Podczas debaty zorganizowanej na UW przez "Dziennik" z udziałem Ryszarda Legutki i Normana Podhoretza na sali pojawili się przeciwnicy wojny w Iraku i polityki zagranicznej USA. Po intensywnej wymianie zdań między panelistami a działaczami antywojennymi tych ostatnich Straż Uniwersytecka i ubrany po cywilnemu oficer BOR zaczęli wyrzucać z sali. Minister Sikorski mobilizował strażników, aby skuteczniej wykonywali swą pracę i zapowiedział, że jeśli sobie nie poradzą, to wezwie Żandarmerię Wojskową. Dla ministra naturalna wydawała się propozycja, aby problemy różnic w poglądach na temat stosunków międzynarodowych rozwiązać za pomocą metod policyjnych.

Postawa Sikorskiego godzi w autonomię Uniwersytetu jako zagwarantowanej przestrzeni otwartej debaty, gdzie o przewadze ma decydować umiejętność formułowania argumentów, a nie zdolność do podparcia swych przeświadczeń siłą fizyczną. Gdyby dymisja nastąpiła po wydarzeniach na Uniwersytecie, byłoby to zrozumiałym przywróceniem naruszonego porządku, w którym szanuje się niezależność przestrzeni swobodnej wymiany myśli. Tak się jednak nie stało. Radosława Sikorskiego nie dotknęła też żadna anatema. Gdy podał się do dymisji, w jego obronie stanęły rozliczne autorytety od Zbigniewa Brzezińskiego po Aleksandra Kwaśniewskiego, którym najwidoczniej nie przeszkadzał fakt, że były minister chce modelować przestrzeń debaty na temat stosunków międzynarodowych za pomocą żandarmerii.

Sikorski jako symbol

Radosława Sikorskiego można uznać za symbol tego, co zdarzyło się w naszej polityce zagranicznej po wejściu do Unii Europejskiej. Przez piętnaście lat to wejście do Unii było celem zabiegów większości sił politycznych. Choć można było mieć zastrzeżenia co do poziomu debaty towarzyszącej akcesji, to jednak wizja referendum sprawiała, że formułowano argumenty i zabiegano o to, aby przekonać Polaków co do zasadności głosowania na „tak". Im bliżej było wejścia do Unii, tym bardziej na pierwszy plan w polskiej polityce zagranicznej wysuwały się stosunki z USA.

Ten nowy cel polityki zagranicznej potwierdzany był znaczącymi działaniami polskiego rządu, takimi jak wysłanie wojsk do Iraku czy zakup samolotów F-16. Najważniejsze jest jednak to, że tej zmianie priorytetów towarzyszyła zmiana sposobu uprawomocniania celów polityki zagranicznej. Obecnie nie dąży się do przekonania ludzi o sensowności określonych działań. Zamiast tego mamy moralny szantaż polską racją stanu i podkreślanie, że nie możemy zawieść naszych przyjaciół. Dominacja języka familiarności i przyjacielskich więzów sprawia, że polityka zagraniczna staje się coraz bardziej niezależna od racjonalnych argumentów. Radosław Sikorski z jego bliskimi związkami z Amerykanami i niechęcią wobec demokratycznej debaty jest uosobieniem i jednym z najważniejszych architektów takiego sposobu uprawiania polityki zagranicznej. Byłoby dobrze, gdyby jego odejście było pierwszym krokiem na drodze do wyrwania się z tej irracjonalnej dynamiki.

Maciej Gdula


Tekst ukazał się na stronie "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Zandberg w Opolu!
Opole, ul. Kopernika 13
13 maja 2025 (wtorek), godz. 13.00
Zandberg we Wrocławiu!
Wrocław, Rynek
13 maja 2025 (wtorek), godz. 20.00
Zandberg w Częstochowie!
Częstochowa, Plac Biegańskiego
14 maja (środa), godz. 12:00
Zandberg w Krakowie!
Kraków, Mały Rynek
14 maja (środa), godz. 20:00
Wsparcie na rzecz funkcjonowania projektu Czerwony Goździk
https://zrzutka.pl/evh9hv
Do 18 maja
Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz

Więcej ogłoszeń...


14 maja:

1771 - W Newtown urodził się Robert Owen, walijski działacz socjalistyczny, pionier ruchu spółdzielczego.

1906 - Członek OB PPS Baruch Szulman dokonał w Warszawie udanego zamachu bombowego na podkomisarza policji carskiej N. Konstantinowa. Podczas ucieczki z miejsca zdarzenia został zastrzelony.

1920 - W Warszawie rozpoczął się I Kongres Klasowych Związków Zawodowych.

1940 - W Toronto zmarła Emma Goldman, teoretyczka anarchizmu, bojowniczka o prawa kobiet, uczestniczka Rewolucji Rosyjskiej 1917 roku i Hiszpańskiej 1936 roku.

1943 - W Sielcach nad Oką sformowano 1. Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.

1944 - Nierozstrzygnięta bitwa pod Rąblowem pomiędzy polsko-radzieckimi oddziałami partyzanckimi a wojskiem niemieckim.

1988 - W Hadze zmarł Willem Drees, holenderski polityk Partii Pracy (PvdA), 1948-58 - premier Holandii.

1999 - Malam Bacai Sanhá (PAIGC) został prezydentem Gwinei Bissau.


?
Lewica.pl na Facebooku