Pandemia była przykładem masowej manipulacji i zaostrzonej kontroli - "tresury" - społeczno-medialno-politycznej oraz zbiorowej paranoi. Zarówno przed nią, jak i po niej koronawirusy - a w tym słynny Sars-Cov-2 - były i są uważane za patogeny stosunkowo powszechnie występujące i generalnie nie aż tak groźne, jak to wówczas przedstawiano (poza skrajnymi przypadkami osób nadwrażliwych albo szczególnie podatnych i osłabionych, z innymi zaawansowanymi chorobami współistniejącymi, rzędu 2-5 proc. populacji ogólnej).
Infekcja koronawirusem - o ile przebiega objawowo - jest w istocie chorobą grypopodobną. A więc niesie pewne ryzyka, ale nieróżniące się zasadniczo od grypy lub przeziębienia, i ich możliwych ew. powikłań. Oczywiście, były i są osoby umierające wskutek powikłań ostrej infekcji koronawirusowej, tak jak i grypy, co hest przykre, ale nie stanowi istotnego zagrożenia dla całej populacji.
Impuls do tej masowej, pandemicznej manipulacji wyszedł pierwotnie, na przełomie 2019/2020 r., z Chin (ChRL), jednak podchwyciły go także władze innych państw i globalnych organizacji (rzekomej) ochrony zdrowia. Żerowały na tym również pazerne koncerny farmaceutyczne - producenci szczepionek i pseudoautorytety medyczne, co rusz zmieniające podawane wersje informacji na temat skali rzekomo ogólnospołecznego niebezpieczeństwa oraz zalecanych obostrzeń. Był to okres kompromitacji oficjalnego świata medycyny, a także wielu nadmiarowych zgonów z powodu złej i ukierunkowanej głównie na COVID-19 organizacji służby zdrowia. W tym część polskiej orawicy ma częściowo racje, ale są to wątki podejmowane także przez niektóre ugrupowania lewicowe na świecie.
Nie zmienia to jednak faktu, że organizacja służby zdrowia (a tym samym dostęp do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych) nadal jest w Polsce bardzo słaba, kwitnie sektor prywatnych usług medycznych, zamiast tych publicznych (a często też równoległe zatrudnienie tych samych medyków w obu tych sektorach, przy jednoczesnym ich ogólnie nadmiernym uprzywilejowaniu płacowym), niska oraz późna rozpoznawalność wielu schorzeń, złe i niedbałe traktowanie osób pacjenckich itd. A tym samym obniżanie składki zdrowotnej może tutaj jedynie zaszkodzić.